Opublikowane przez Jaroslaw Ryplewski dnia 09-07-2019 09:49
#1
MP3
Zanim ostatnia burza dobiegła końca było pewne że kolejny dzień tez do lekkich należał nie będzie. Wiedzieliśmy o zagrożeniu, wiedzieliśmy że będzie grad, nie było tylko pewności gdzie ten grad spadnie. Po trzech godzinach snu i całym dniu pracy, znów przygotowania. Tak się szykowałem, że zapomniałem zabrać kartę pamięci z pracy, którą zabrałem by w wolnej chwili przejrzeć zdobycze piorunowe z nocy. Na szczęście w domu mam zapas pojemnościowo mniejszych kart pamięci zatem sytuacja była w miarę odratowana. O godzinie 15:00 RCB przysłało SMS o zagrożeniu .... trąbą powietrzną? No chyba ktoś tam z lekka przesadził. Warunków u nas w regionie na trąby nie było, burze szły z południa na północ więc północ jest w tym momencie zawsze przykrywana chmurami z kowadeł burz na południu co skutecznie hamuje takie procesy. O godzinie 20:00 wybrałem się w teren, widząc że nad województwem lubuskim panosza się już burze z ruchem na północ początkowo przystanąłem przy ul. Cukrowej na oględziny. sytuacyjne. Tam, w lubuskim, spadł nawet wielkości 12 cm.
O 22:00 zauważyłem pewna zmianę w pobliżu komórki burzowej idącej na północ z Gorzowa bowiem pojawiła się kolejna komórka, która przecięła jej drogę idąc na północny zachód w stronę Szczecina. Nie chcąc zmoknąć zdecydowałem się na przemieszczenie na Wały Chrobrego w Szczecinie i to był strzał w 10. Kiedy dojechałem już padły pierwsze wyładowania. Sęk w tym że nie pochodziły one z komórki burzowej o której przed chwilą wspomniałem. Okazało się że na wschód od Szczecina powstaje nowa burza. Rozstawiłem sprzęt i się zaczął festiwal świateł miasta i natury.
Widowisko dopiero miało się rozkręcić. Te wyładowania były początkiem budującej się chmury, która niebawem miała uderzyć w okolice Goleniowa z niebywałym hukiem. Sporo osób przychodziło na Wały Chrobrego, kilka osób fotografowało, inni nagrywali, aż dziw że nikt nie podszedł mimo koszulki ZŁB.
Tak czy inaczej, show wyładowań doziemnych zaczął przenosić się szybko na północ a zatem konieczna była korekta stanowiska. Szybkie przemyślenia i dwie lokalizacje w głowie.Pierwszą jest most Brdowski na Odrze, jednakże po dotarciu na miejsce okazało się że trzeba jechać dalej gdyż burza jest już na wysokości końca miasta Szczecina. Wybór zatem padł na osiedle na którym spędziłem dzieciństwo - Stołczyn. Dzielnica sławna ze swoich mrocznych stron dlatego też wybrałem miejsce niezaludnione a i to grupki pijaków chodziły po ulicy. Ja na szczęście stałem w cieniu i nie rzucałem się aż tak w oczy. Poniżej timelaps z burzy idącej od Goleniowa w kierunku północnym oraz kilka co lepszych fotek. W zasadzie był to pokaz błysków wewnątrz-chmurowych.
Kiedy burza była już daleko zadzwonił Mati z informacją że wraz z Dawidem jada na Warnik bo od sąsiadów może się o nas otrzeć kolejna burza. Zatem szybkie pakowanie sprzętu i powrót przez centrum miasta które opustoszałe w godzinach nocnych jest najszybszą drogą na południowy zachód od miasta. Dotarcie tam zajęło mi około 25 minut i znów trafiłem na pokaz błysków wewnątrz chmur ale na zdjęciach widać było że zbliża się coś więcej. Była godzina 01:30 w nocy. Zmęczenie po poprzedniej burzy i niemal nie przespanej nocy dawało się we znaki. Po parunastu minutach widzieliśmy już co nadchodzi, wiedzieliśmy że wiatr pod tym jest potężny ale i wiedzieliśmy też że układ prześlizgnie się jedynie po granicy a nas jedynie postraszy.
Około 02:00 zerwał sie przeraźliwie zimny wiatr, tak silny że trzymaliśmy statywy z aparatami aby się nie przewróciły bo jakiś czas temu taki upadek skończył się dla Dawida bardzo niefortunnie. Wiało okrutnie, trudno było ustać w miejscu. Mimo ciemności na niebie zauważyliśmy, że chmury zaczynają tańczyć ze zbieżnościami wiatru.
To był niesamowity widok dosłownie mrożący nam krew w żyłach. Nie byliśmy do końca pewni co się może wydarzyć. Trzydzieści minut walki z wiatrem, trzydzieści minut niepewności, ale musimy tam być by w porę ostrzec ludzi w mieście, ktoś musi, taki mamy cel i takie powołanie, aby ucierpiało jak najmniej osób. Wiatr osłabł, kolejny udany dzień zaliczony, pora wracać do domu. Wtedy naszła mnie myśl. że ja to mam blisko, ale Mati z Dawidem to mają jeszcze ponad godzinę drogi, różnica była w tym że Mati miał wolne a ja znów do pracy .... kiedy ja się wyśpię?