Opublikowane przez Jaroslaw Ryplewski dnia 09-07-2019 09:18
#1
MP3
9 czerwca, modele numeryczne szaleją rzucając wirtualne zniszczenie na nasz region, województwo zachodniopomorskie oraz Pomorze Przednie po stronie niemieckiej. Prognoza za prognoza to zmiana za zmianą, co chwila pokazywana nam jest inna możliwość, raz zbliżone są do siebie na różnych modelach, raz oddalone że nie wiadomo jak to poskładać. Często najnowsza aktualizacja jest najtrafniejsza, paradoksalnie często jest to też najbardziej zgubne. Wiemy tyle że rano będzie burza, ale co dalej? Czy zachmurzenie nie zakłóci rozwoju burz.
10 czerwca, poranek godzina 6, od południowego zachodu wkracza burza z nawalnym deszczem, to dość dobry znak potwierdzający mocno niestabilne warunki pogodowe. O poranku udało mi się uchwycić silne zafalowanie chmur przed burzą, niestety zmartwienie padło właśnie na chmury których jest dużo, za dużo i za długo wiszą one na niebie.
Wtem w godzinach popołudniowych całkowicie się wypogadza a powietrze nagrzewa. Aktualizacje modeli są przerażające dla łowcy. Jeden widzi że burz nie będzie, drugi puścił je po środku Niemiec. Jak tu nie kląć? Dzień w pracy dobiega końca, pora na niezbędne przygotowania sprzętu oraz sprawdzenie ostatnich prognoz, gdzie i jaki układ się znajduje. Na mapach niemal pustka, czyżby faktycznie nic z tego miało nie być? Sprawdzanie wilgotności na poszczególnych stacjach pogodowych rozpala nadzieję, parametry rosną, jest dobrze. Godzina 20:00, dzwoni Mati, jedzie z Dawidem do Szczecina. Ustawka na markecie w Auchan i pierwsze decyzje. Mając już czynny układ burzowy w okolicy niemieckiego Drezna układanie jego trajektorii to trochę gra na wyczucie i zmysły. Układ ten rozdzielał się i łączył z powrotem. Z racji, że znam tereny przygraniczne dość dobrze wybieramy ten z widokiem na południe, czyli w pobliże niemieckiej miejscowości Gartz w Dolinie Dolnej Odry gdzie sama miejscowość położona jest w nizinie natomiast teren bliżej Polski jest stosunkowo wysoko, na tyle, że mieliśmy widok na około 50 km. Dołącza do nas w międzyczasie Łukasz. Po dotarciu na miejsce odpaliliśmy mecz w radio, grali nasi z Izraelem. Około 21:30, może 22:00 jakiś uczciwy Niemiec chyba zadzwonił na Policję że sobie balujemy przy "ruchliwej drodze", tak ruchliwej, że jedno auto na 10 może 20 minut przejechało. Herr Polizei podszedł do nas i z uśmiechem rzuca "Abend!" my odpowiadamy "Abend !", a on patrzy na tablice rejestracyjne i rzuca po naszemu "A Panowie co tutaj robicie?". Z uśmiechem na ustach rzuciłem w jego języku " Wir sind die Sturmjaeger" co w luźnym tłumaczeniu oznacza, "Jesteśmy łowcami burz". Uśmiechną się szeroko i krzyknął do zakłopotanej Pani policjantki ubezpieczającej tyły ów policjanta "Das sind die Sturmjaegern!" i sytuacja od razu się rozluzowała. Wylegitymowano nas, nawet płazem przeszło to, że jeden z nas nie miał dowodu osobistego, sprawdził wszystkie dane które przecież są w systemie. Może to że miałem kamizelkę odblaskową na sobie spowodowało że spojrzał na nas lżejszym okiem. W myśl starego powiedzenia " jak się chce psa uderzyć to się kij zawsze znajdzie" tym razem to nie zaistniało i obyło się bez finansowych obciążeń. Co ciekawe i naprawdę sympatyczne było to, że rozmowa z policjantem była naprawdę ....jak w kolegą. Porozmawialiśmy o porannej burzy, która nad jego miejscowością była znacznie silniejsza niż w samym Szczecinie, bardzo fajnie opowiadał o tym fakcie. Polecił nam też zmianę miejsca zaparkowanych aut parędziesiąt metrów dalej i chwała mu za to. Miejsce okazało się znacznie lepsze od tego w którym staliśmy wcześniej i którego używałem we wcześniejszych latach.
Po ustawieniu się na nowym miejscu Mati był pod stałym kontaktem z chłopakami z serwisu
https://www.facebook.com/pogodalubuskie oraz z
https://www.facebook.com/kamil.zajdel...zajdel.357, który był na Pomorzu gdzie też przechodziły burze, które z kolei powstały w godzinach popołudniowych na wschodzie naszego regionu. Chłopaki z lubuskiego, znacznie wcześniej niż my, mieli możliwość podziwiania burz, która rozrastała się w tempie wykładniczym osiągając w linii Berlina swoje maksimum. Wtedy to tez zaczęliśmy ją widzieć i podziwiać dosłownie leżąc na nagrzanym asfalcie po którym od dobrej godziny nie przejechał żaden pojazd. Wiatr był naprzemienny, raz lodowato zimny a raz bardzo ciepły.
Chmura była ogromna, podświetlana przez pioruny, które dawało się uwiecznić na wysokich czułościach ISO. Na zdjęciu widać niewielką flarę po lewej stronie, to były jej pierwsze oznaki. Na radarze wyładowań burza zdawała się skręcać w prawo na tyle że miała przejść bokiem od nas, jednak nie potwierdzał tego radar Dopplera, który z uporem maniaka pchał burzę do nas... centralnie do nas.
Z minuty na minutę ilość wyładowań na minute rosła, układ był coraz bliżej. Po chwili, wyładowania zaczęły pokazywać majestat jaki przed sobą mieliśmy. Radość, podniecenie, adrenalina a nawet strach, to prawdziwa pasja, prawdziwe piękno i prawdziwa przyjemność obcowania z siłami Matki Natury.
I wtedy zaczął padać deszcz. Nie były to jakieś super duże opady, raczej pojedynczo lecące krople okresowo zwiększające swa ilość na każdy metr kwadratowy. I kolejne wyładowania i kolejne ekscytacje. I to... "Co to jest do cholery?" Emocje zaczęły sięgać zenitu. Podstawa chmury zaczęła przypominać super komórkę burzową ale to nie to było ważne a opad jej środku widoczny za ta "stopą" przypominający wet microburst czyli opad nawalny. Niestety chmura była za daleko by to sprawdzić.
To było coś niebywałego. Wiedzieliśmy że jak tylko dotrze do nas zacznie nieco słabnąc dlatego z impetem ruszyliśmy w stronę polskiego Warnika nieznacznie wyprzedzając cały układ. Szybko się rozstawiliśmy i ognia, fotka za fotką nawet nie mierząc ostrości na jakimś świetle bo po prostu nie było na to czasu.
Po kilku zdjęciach ucieczka do auta bo zaczyna srogo padać deszcz. Kolejne przemyślenia i zmiana miejsca aby obserwować burzę na jej odejściu. Ileż pięknych doziemnych ujęć widzieliśmy, niestety mocno padający deszcz uniemożliwił ich rejestrację. Nie ukrywamy, iż brakuje nam ochraniaczy na aparaty. Kiedy tylko deszcz nieco osłabł udało się uchwycić jeszcze kilka zdjęć wyładowań nad Szczecinem.
Nasza przygoda zakończyła się około godziny 03:00 nad ranem. A co jest najlepsze.... że dziś znów ma być konkretne uderzenie. Timelapsa przygotuję na dniach, jak się wyśpię.
Edytowany przez Jaroslaw Ryplewski dnia 09-07-2019 09:42